Pamiętacie być może mój artykuł dotyczącej polepszającej się sytuacji w krajach latynoskich, który opublikowałem na blogu w listopadzie. Jeśli nie, możecie go znaleźć tutaj. Dziś wracamy do tematu. W poniedziałkowej Gazecie Wyborczej (21 stycznia), Pan Maciej Stasiński opublikował ciekawy artykuł obrazujący sytuację od Meksyku aż po Chile w Ameryce Południowej.
Oto niektóre z cytatów z artykułu:
"W Ameryce Południowej i Środkowej stopa bezrobocia spadła do 6,4%. Unia Europejska, z wynikiem 10,7%, może im tego pozazdrościć".
"A nie całe dziesięć lat temu bez pracy na kontynencie było średnio 11-12%"
"W Brazylii w ciągu ostatniego roku bezrobocie spadło z 6,2% do 5,7%, w Meksyku - z 6,1% do 5,9%, w Kolumbii z 11,8% do 11,5%, w Chile z 7,3% do 6,6%, w Peru z 8% do 7,2%. Rosły też płace realne - tylko w 2012 roku wzrosły o 3%, a płaca minimalna o 6%"
Średnie płace są nadal o wiele niższe w Ameryce Południowej i Środkowej niż w Europie i w niektórych z tych krajów nadal panuje duża bieda (jednak stale się zmniejsza), jednak powyższe przekłada się na coraz większe znaczenie języka hiszpańskiego. Być może za 10-15 lat warto będzie pojechać do Ameryki Południowej do pracy, w trakcie kiedy Europa będzie wychodzić z silnej recesji, a bezrobocie może być jeszcze większe. Poza tym uważam, że w czasach globalizacji, powoli rosnące bogactwo krajów Ameryki Południowej i Środkowej przełoży się na otwieranie przez wiele firm swoich gałęzi w Europie i innych kontynentach, a wtedy... warto będzie znać język hiszpański. Zobaczymy jak będzie, ale myślę, że moja prognoza ma sporą szansę realizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz